Michała rzucili na głęboką wodę. Trwa kampania wyborcza w Hiszpanii. Trzeba zrobić zdjęcia politykom. Nic to, że Michał ich nie rozpoznaje. Na konferencje i spotkania wyborcze jedzie z dziennikarką. Ona mu podpowie, komu zrobić zdjęcie. Cyk, cyk, cyk. Kilka godzin później zdjęcia osiemnastolatka lądują na stronie największego regionalnego portalu w Aragonii. – Fajna sprawa, oglądać swoje zdjęcia w internecie – cieszy się Michał. Przyznaje, że praca w redakcji to mnóstwo wyzwań. Dużo się tam nauczył.
W Saragossie Mikołajowi stuknęło 16 lat. Szef go zaskoczył. Razem z pracownikami restauracji w urodziny śpiewają mu po hiszpańsku Sto lat i dają do zdmuchnięcia świeczkę. Dzieje się to w przerwie między robieniem przystawek a przyrządzeniem paelli. Czasu na świętowanie nie ma wiele, bo to duża hotelowa restauracja, w której nie brakuje gości. Mikołajem opiekuje się jej właściciel i jednocześnie szef kuchni. Dzięki niemu rozsmakował się w homarach i krewetkach. Mimo że chłopak ma aparat słuchowy, bez trudu dogaduje się z szefem. Bo pokazać da się wszystko. Wystarczy chcieć.
Cztery tygodnie nad rzeką Ebro
– Wielu pracodawców boi się przyjąć na praktyki osoby głuchonieme – mówi Monika Majchrzak z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla dzieci niesłyszących w Poznaniu. To miejsce dla uczniów z jakąkolwiek wadą słuchu oraz afazją (zaburzenie funkcji językowych, spowodowane uszkodzeniem mózgu). Działa tu przedszkole, podstawówka, szkoła zawodowa i technikum. W Ośrodku uczy się ok. 150 dzieci. – Przyjeżdżają do nas dzieciaki z całej Polski, dlatego mamy też internat – dodaje Majchrzak. – Kilka lat temu padł pomysł: zróbmy praktyki zagraniczne dla naszych uczniów w ramach Erasmusa+. Byłam nawet na dwóch szkoleniach, ale bardzo trudno było znaleźć organizacje partnerskie, które chciałyby przyjąć niesłyszące dzieci.
W Ośrodku się nie poddali. Polecono im hiszpańską organizację Mundus, która zajmuje się przygotowywaniem międzynarodowych staży zawodowych dla uczniów w ramach programu Erasmus+. Padło na Saragossę w północno-wschodniej Hiszpanii. Wyjazd na pełne cztery tygodnie. Koordynatorką została Monika Majchrzak, nauczycielka zawodu kucharz-cukiernik w technikum. Do Saragossy pojechało 25 dzieci i sześcioro opiekunów. – Obawialiśmy się, bo wielu uczniów pierwszy raz jechało za granicę. Teraz wiem, że niepotrzebnie – mówi koordynatorka projektu
Szkoła życia
Zasady stażu są proste. Od poniedziałku do piątku jest praca. Weekend to czas na przyjemności. Wyjazd jest finansowany ze środków unijnych. Uczniowie nic nie płacą. Mają zapewniony przelot w obie strony, przejazdy, dostają też kieszonkowe – 10 euro dziennie na jedzenie. Gotują w kilkuosobowych grupach. Najtrudniej było im pierwszego dnia. Bo tak: trzeba zapamiętać drogę na przystanek i jeszcze numer autobusu, potem wiedzieć, gdzie wysiąść i jak stamtąd dotrzeć na praktyki. W obcym mieście, czterokrotnie większym niż Poznań. Hiszpańskiego nie znają, wielu z nich nie słyszy i porozumiewa się językiem migowym. Dla niektórych to pierwszy w życiu wyjazd do obcego miasta.
– To największa wartość dodana tego wyjazdu. W Hiszpanii nauczyli się samodzielności. Wielu z nich wyjechało z domów, gdzie wszystko za nich robili rodzice. Tu sami prali, sprzątali, gotowali. Musieli się dogadać między sobą, podzielić obowiązkami. Życie na małej przestrzeni przez miesiąc nie jest łatwe. A im się udało. Dla nas to było ogromne zaskoczenie, że tak dobrze ze sobą współpracują – mówi Aleksandra Piechowiak, wicedyrektor Ośrodka, która także pojechała do Hiszpanii.
Zero nudy na praktykach
Denis do Hiszpanii pojechał pierwszy raz w życiu. Saragossa zachwyciła go od razu. – To bardzo fotogeniczne miasto – przyznaje. W Saragossie pracował w La Fábrica de Arte. To pracownia artystyczna Laury Gracii Romano. Robił zdjęcia jej prac i obrabiał je w programie komputerowym. W ten sposób stworzył katalog dzieł artystki. – Zawsze marzyłem, żeby pójść do wojska, ale ze względu na wadę słuchu musiałem zmienić plany. Wybrałem fotografię i nie żałuję – mówi Denis.
Praktykanci miło wspominają także czas po pracy. – Odwiedziliśmy największe akwarium rzeczne w Europie, byliśmy w muzeum Goi, no i graliśmy z chłopakami z Hiszpanii w piłkę – cieszy się Norbert. Porozumiewali się na migi albo sprawdzając słowa w komórce. Do dziś utrzymują kontakt. Rozmawiają ze sobą przez Skype’a.
– To jest niesamowite, jakie postępy zrobiła nasza młodzież. Pozbyli się wielu barier, są bardziej otwarci, mniej się boją, zdobyli nowe umiejętności zawodowe. W Hiszpanii szef daje każdego dnia coraz trudniejsze zadania, jest blisko uczniów, zależy mu, by dopuszczać ich do wszystkich zadań – mówi koordynatorka projektu.
Po powrocie z Saragossy do Poznania szybko zapadła decyzja: kolejny projekt Erasmusa. – Dostaliśmy dofinansowanie w konkursie na praktyki zagraniczne dla następnych 20 uczniów. Znów jedziemy do Saragossy – cieszy się Monika Majchrzak.
Autorem artykułu jest Michał Radkowski – mobilny korespondent FRSE. Tekst ukaże się w kwartalniku “Europa dla Aktywnych” nr 2/2020 r.